W dniu dzisiejszym w 7 dzielnicach Warszawy odbyła się kolejna odsłona protestu pracowników stołecznych jednostek pomocy społecznej. Rozdawano ulotki przed urzędami dzielnic, ośrodkami pomocy, warszawskim ratuszem, a także biurem pomocy i projektów społecznych. Na budynkach ośrodków umieszczono dodatkowe banery o treści "Protest trwa - Prezydent milczy", nawiązując tym samym do ignorowania postulatów związkowych przez miejskich urzędników. Strona społeczna już zapowiada stałe zwiększanie form protestu. O wydarzeniu szeroko informowały także lokalne media.
Organizatorem protestu jest Federacja i zrzeszone w niej lokalne organizacje związkowe z 7 dzielnic Warszawy - Białołęka, Bielany, Śródmieście, Włochy, Wola, Ursynów i Żoliborz. Związkowcy od wielu miesięcy domagają się zmian, które zapobiegłyby obserwowanemu odpływowi pracowników. Problemem jest dostrzegalny brak perspektyw w podnoszeniu uposażeń, ale także szkodliwe i krzywdzące zasady wynagradzania dotyczące m.in. tzw. dodatków motywacyjnych. Od początku ich wprowadzenia procentowa kwota w budżetach przeznaczana na wypłatę tych odpowiedników premii - stale maleje. Pracownicy stołecznych jednostek pomocy nie mogą również liczyć na równe wynagrodzenia lub ekwiwalenty, nie tylko w porównaniu z miejskimi urzędnikami, ale także w porównaniu z poszczególnymi ośrodkami pomocy w innych dzielnicach i na poszczególnych stanowiskach. Powszechnie krytykowany jest również wprowadzony przez miasto wspólny regulamin wynagradzania, który wprawdzie pozwolił zrównać pensje, ale jak wykazali związkowcy - głównie na stanowiskach kierowniczych.
Wzrost napięcia i przeprowadzona, pierwsza z planowanych akcji protestacyjnych - to jednak głównie wynik ignorowania trwających sporów zbiorowych przez przedstawicieli Prezydenta Warszawy. Najpierw urzędnicy z ratusza nie wyrazili zainteresowania uczestnictwem w mediacjach prowadzonych z poszczególnymi dyrektorami przez mediatora wyznaczonego przez ministerstwo rodziny twierdząc, że nie są formalnie stroną protestu. Później jednak, wiedząc że od wzrostu nakładów na pomoc społeczną zależeć będzie realizacja postulatów płacowych, sami zapropnowali utworzenie specjalnego zespołu, który miałby się zająć opracowaniem zmian w wynagradzaniu pracowników warszawskiej pomocy społecznej. Pomimo upływu kolejnych miesięcy i składanych deklracji - zespół nie powstał, a strona społeczna nawet nie została poinformowana - kiedy i na jakich zasadach mógłby rozpocząć on swoje prace.
Na domiar złego - w międzyczasie stołeczne ośrodki pomocy społecznej, miały według upublicznionych planów zająć się dodatkowych zadaniem tj. ustalaniem odpłatności za pobyt mieszkańców w domach pomocy społęcznej, która to powinność od wielu lat przypisana jest kompetencyjnie warszawskiemu centrum pomocy rodzinie. Oczywiście bez dodatkowych środków na zwiększenie uposażeń. W tej sprawie Federacja występowała ze sprzeciwem do Prezydenta Warszawy (pismo tutaj).
Wszystko więc wskazuje, że jeśli refleksji nie wywoła trwające odchodzenie specjalistów - to władze Warszawy będą zmuszone zmierzyć się z grożbą kolejnych protestów w następnych dzielnicach.